- Kim jesteś? – Spytałam nieznajomego. Zapewne w waszych
głowach brzmi pytanie „Ale kim ty jesteś?!”, prawda? Mam na imię Yuki i 21 lat.
- A ty? – Spojrzał na mnie morderczo. No tak, zapomniałam
o nim. Wygląd: zielone włosy – jedyne, co mi wpadło w oko, poza mieczem.
- Pierwsza spytałam.
- Takeshi, teraz twoja kolej – gadał, z tym mieczykiem w
ręku, a w głowie zapewne huczało „uciekaj, debilu!” – tak, tylko zgaduję.
- Yuuki. Kim jesteś? A może raczej – czym jesteś?
- Co? – Opuścił miecz i spojrzał na mnie pytająco.
- Jesteś demonem czy człowiekiem?
- Raczej człowiekiem, o ile mi wiadomo.
- Tak, na pewno człowiekiem, demon za Chiny, by imienia
nie zdradził – pokazałam mu język.
- Dobra, ja idę, nara.
- Co? – Popaczyłam na niego „wilkiem” jak to mówią. Zero
reakcji z jego strony, więc poszłam za nim.
Po godzinie
łażenia za nim, doszliśmy do jakiegoś zamku – on tam był, a ja nic o nim nie
wiedziałam? Wredne – do którego on wszedł. Zanim i ja to zrobiłam, chwilę
pogapiłam się na zamek.
Weszłam do
środka i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy – czerwony dywan. Na ścianach
wisiały przygnębiające obrazy – jak podejrzewam – starych władców tegoż zamku.
Centralnie przede mną były schody – nie dość, że wielkie to i długie.
Po
chwili zobaczyłam na nich Takeshiego. Patrzył na mnie, jakby chciał mnie zabić,
po czym zakopać w ogródku – ten zamek ma w ogóle ogródek? – i udawać, że nic
się nie stało. Właśnie miał się odezwać kiedy…
Krótki, bo krótki, gdyż to taki "wstęp" do powieści xDD Poza tym, brakuje mi weny, a takie pisanie na siłę wychodzi mi kiepsko - zresztą jak widać ;=; Pa ^-^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz